sobota, 3 września 2016

Przygoda z ceramiką -ciąg dalszy

Jak już Wam pisałam postanowiłam zrobić własne kaboszony ceramiczne... a przy okazji jeszcze jakieś naczynia :))) Po pierwszym spotkaniu u Asi miałam już gotowe prace w glinie, następnie zostały wypalone w piecu i już są gotowe do dalszej zabawy -czyli szkliwienia... Muszę Wam powiedzieć, że szkliwienie mocno mnie zaskoczyło. I nie chodzi tu o to, że szkliwo ma na początek inny kolor niż po wypaleniu, bo o tym to akurat wiedziałam. Chodzi o sposób nakładania... jakoś wydawało mi się, że będę nakładać coś na kształt kremu, który stworzy na powierzchni gładką, półpłynną powierzchnię, która zostanie potem utwardzona w piecu... A tu niespodzianka... Nakłada się faktycznie płyn i to dość wodnisty... który prawie natychmiast schnie (glina wciąga wodę) i zamienia się w taką jakby skorupę... Wcale nie jest gładki i równy... Szczerze powiedziawszy wygląda dość nieciekawie... ale to już sami zobaczcie...

Moje kaboszony...


miska...


i talerz-minipatera.


I co z tego będzie po wypaleniu... sama nie wiem... ciekawe... ale na to trzeba trochę poczekać :)))))))))))))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz jest cenny, również te krytyczne, ale pamiętajcie, że można komentować, ale nie obrażać...
Komentarze są moderowane, w celu wykluczenia spamu.
Dziękuję Wam za uwagi -te pozytywne i negatywne ;))))))))))))))))))) i zapraszam ponownie...